Menu
Jerzy Szlachta

Jerzy Szlachta

SHARON VAN ETTEN PREZENTUJE „SEVENTEEN”

Sharon Van Etten zaprezentowała nowy singiel „Seventeen”. Do utworu powstał teledysk, którego autorką jest Maureen Towey. Kompozycja powstała we współpracy z Kate Davis.

„Sharon chciała, aby klip był listem miłosnym do Nowego Jorku, jej domu od 15 lat. Pokazała nam swoje ważne punkty na mapie miasta. Miejsca, które ją ukształtowały jako muzyka. Niektóre nadal istnieją, inne stoją puste. W obrazie przedstawiliśmy miasto, które jest jednocześnie czułe i trudne” - mówi reżyserka.

„Seventeen” promuje najnowsze wydawnictwo Sharon „Remind Me Tomorrow” , które trafi na półki sklepowe 18 stycznia 2019 r. nakładem wytwórni Jagjaguwar.

Nowy materiał powstał w dość intensywnym momencie życia artystki. Sharon zaszła w ciążę, wróciła do szkoły studiować psychologię, gościnnie pojawiła się w serialu Netflixa „The OA” oraz w głośnym obrazie Davida Lyncha „Twin Peaks: The Return” grając jeden ze swoich utworów z poprzedniej płyty. Napisała swoją pierwszą ścieżkę dźwiękową do filmu Katherine Dickmann „Strange Weather”. Nowe kompozycje powstawały w krótkich chwilach między wszystkimi powyższymi projektami.

Za produkcję materiału odpowiedzialny jest John Congleton. W nagraniach wzięli udział tacy muzycy jak: Heather Woods Broderick, plus Jamie Stewart, Zachary Dawes, Brian Reitzell, Lars Horntveth, McKenzie Smith, Joey Waronker, Luke Reynolds oraz Stella Mozgawa. Materiał został zarejestrowany w Los Angeles.

PIAS

DREAM THEATER - nowy album 'Distance Over Time' już 22 lutego!

Mistrzowie progresywnego metalu powracają w wielkim stylu! "Distance Over Time" (premiera 22 lutego) to 14 studyjny album najpopularniejszej prog-metalowej kapeli na świecie - z 15 milionami sprzedanych płyt i rzeszą wiernych fanów na całym świecie. Nowy krążek różni się od ostatnich dokonań formacji Johna Petrucciego (gitara) i Johna Myunga (bas), wspieranych przez Jamesa LaBrie (wokal), Jordana Rudessa (klawisze) i Mike'a Mangini (perkusja): po raz pierwszy zespół na czas nagrywania płyty zamieszkał w odludnym studiu w Monticello (stan Nowy Jork) na 4 miesiące. Efektem jest materiał przypominający pierwsze dokonania Dream Theater - bardziej naturalny, organiczny. To jednak wciąż brzmienie łączące metalową agresję, maestrię techniczną ze stylem progresywnym, z jakiego tak dobrze znany jest zespół. I choć tematyka płyty nie należy do najlżejszych, klimat całości oddaje pasję i entuzjazm, jakie towarzyszyły jej nagrywaniu.

Utworem promującym płytę jest ‘“Untethered Angel’ (zobacz klip TUTAJ) o którym John Petrucci opowiada tak:

„Podczas sesji nagraniowej ‘Untethered Angel’ roboczo nazywaliśmy ‘Song 4’ bo była to czwarta piosenka napisana na ten album. Ale od początku było w niej coś, co wołało, żeby była to kompozycja otwierająca cały album, nawet kiedy nie mieliśmy jeszcze kompletu utworów. Od strony tekstowej opowiada o strachu, który towarzyszy nam przez całe życie. Strachu przed nieznanym, przed podejmowaniem prób, popełnianiem błędów. Jeżeli się mu poddamy, nie wykorzystamy swojego prawdziwego potencjału. Niepewna przyszłość dzisiejszego śwuara może wręcz paraliżować, szczególnie młodych ludzi. Tylko wyzwolenie się z tego strachy pozwoli cieszyć się życiem. ”

‘Distance Over Time’ to pierwsza płyta nagrana dla InsideOutMusic / Sony Music. Okładkę płyty zaprojektował stały współpracownik zespołu Hugh Syme (Rush, Iron Maiden, Stone Sour) a materiał na płytę wyprodukował John Petrucci, zmiksował Ben Grosse i zmasterowałTom Baker.

„Distance Over Time” ukazuje się na płycie CD, limitowanej wersji na CD (z dodatkowym bonus trackiem), na dwóch płytacj winylowych (180g, booklet w formacie płyty winylowej oraz cały materiał dodany na płycie CD) a także w edycji 2CD+Blu-Ray+DVD (bonusowe CD z instrumentalnymi wersjami wszystkich utworów, Blu-Ray i DVD z utworami w formacie 5.1 i plikami w bardzo wysokiej jakości) oraz specjalnym boxie z trójwymiarową okładką (2CD + Blu-ray + DVD + 2 białe winyle180g ze specjalną okładką+ plakat 60 x 60 cm + podkładka pod mysz + naszywka + przypinka + karty + ręcznie numerowany certyfikat autentyczności).


Dream Theater wystąpią 13 lipca 2019 roku w warszawskiej Progresji w ramach imprezy Prog in Park III.

Tracklista:

1. Untethered Angel 06:14

2. Paralyzed 04:17

3. Fall Into The Light 07:04

4. Barstool Warrior 06:43

5. Room 137 04:23

6. S2N 06:21

7. At Wit’s End 09:20

8. Out Of Reach 04:04

9. Pale Blue Dot 08:25

10. Viper King (Bonus Track) 04:00

Dream Theater:

James LaBrie – Lead Vocals

John Petrucci – Guitars, Backing Vocals

Jordan Rudess – Keyboards

John Myung – Bass Guitars

Mike Mangini – Drums, Percussion

Dream Theater w sieci:

www.dreamtheater.net

https://www.facebook.com/dreamtheater

http://twitter.com/dreamtheaternet

http://instagram.com/dtimages

Sony Music

Nowa recenzja płyty rzeszowskiej formacji Guitar Force

Album Diffferent Universe rzeszowskiej grupy Guitar Force wyróżnia nieco bajkowy front okładki. Po otwarciu pudełka dowiadujemy się, że za nagrania odpowiadają trzy panie i trzech panów, czyli: Marcelina Bieniarz (v, b), Dorota Kulig (v, violin) i Antonina Rysz (v, g) oraz Jakub Całka (g), Marcin Habaj (g) i Ignacy Rudnicki (dr). W zasadzie tak zorganizowany skład już w jakiś sposób definiuje brzmienie. I tak jest w istocie. Najogólniej – mamy tu do czynienia z wypadkową rocka i lżejszego metalu, z delikatnymi akcentami progresywno-folkowymi oraz dominującym dziewczęcym wokalem. Całość wyróżniają klasycznie brzmiące partie skrzypiec, co niewątpliwie jest pewnym urozmaiceniem. Wprawdzie jak wspomniałem okładka zapowiada baśniowy świat, gdy jednak zagłębić się nieco w teksty, to tak bajkowo już nie jest. Ich tematyka nie wykracza poza niezbyt odkrywcze refleksje wchodzących w życie młodych ludzi. Jako takie z pewnością przemawiają do rówieśników. Szkoda jednak, że zaśpiewane w dość zachowawczy sposób tracą swą siłę, wynikającą choćby z braku spontanicznego i emocjonalnego przekazu. I to jest chyba podstawowa wada tego krążka, bo trudno mi kwestionować samą muzykę czy warsztat instrumentalistów. Kompozycje są dopracowane i nieźle zagrane. Nie brak pomysłów i ciekawych solówek, szkoda tylko, że w ogólnym miksie nieco wycofanych. Brzmienie gitar również mogłoby być bardziej urozmaicone, co pozwoliłoby nadać poszczególnym utworom więcej indywidualności. Paradoksalnie, na Diffferent Universe najciekawiej wypadają kompozycje balladowe, jak choćby jedyny zaśpiewany po polsku Nurt, z ciekawą partią skrzypiec Doroty Kulig, lub anglojęzyczna White Lady, gdzie pojawia się jedynie akustyczna gitara, głos wokalistki i oczywiście… skrzypce. Taki klimat może się podobać i mam wrażenie, że tego typu utwory wokalnie bardziej leżą Marcelinie Bieniarz. Płyta jednak składa się z dziesięciu kompozycji z przewagą szybszych rytmów. Gdyby grająca jednocześnie na basie główna wokalistka zdobyła się w pozostałych numerach na większą ekspresję i zademonstrowała w swym śpiewie nieco więcej pasji, to jestem przekonany, że całość zdecydowanie na tym by zyskała. Nie wątpię w jej możliwości, gdyż na dostępnych w sieci nagraniach z koncertów i prób potrafi zademonstrować rockowy pazur.Guitar Force działa od 2007 roku i ma spore doświadczenie. Muzycy zagrali wiele koncertów w kraju i zagranicą, mają w dorobku kilka płyt oraz profesjonalnie przygotowane teledyski. Choć pochodzą z Podkarpacia i są dobrze znani słuchaczom Radia Rzeszów, to ich popularność sięga dalej. Chętnie biorą udział w ogólnopolskich przeglądach i festiwalach, można więc założyć, że kierunek swego rozwoju mają sprecyzowany. Odnoszę jednak wrażenie, że album Diffferent Universe dokumentuje nieco wcześniejszy etap ich działalności. Płyta została zrealizowana w 2016 roku. W tym czasie zespół podpisał kontrakt z fińską wytwórnią Inverse Records, dzięki czemu zaistniał również na europejskich scenach. Mimo to album dowodzi, że dopiero poszukiwał własnego oblicza, bowiem wynikająca z nazwy gitarowa moc pozostawia niedosyt. Z pewnością nieco lepsza produkcja wydobyłaby z tego krążka drzemiący w nim potencjał. Aktualne materiały promocyjne grupy oraz strona zespołu na FB przynosi informacje o zmianach w składzie. Obecnie Guitar Force tworzą: Marcelina Bieniarz (v), Marcin Habaj (v, g), Bartosz Siciak (g), Filip Cach (dr) oraz Krzysztof Cioch (b). Należy przypuszczać, że te zmiany wpłyną na brzmienie zespołu. Tak czy inaczej - warto zwrócić uwagę na tę rzeszowską kapelę. Z pewnością mogą jeszcze zaskoczyć.
Krzysztof Wieczorek
https://poleczkazplytami.blogspot.com

Nasze recenzje: Rainy Day „Wykute w Deszczu”

Płyta warszawskiego zespołu Rainy Day ukazała się w połowie listopada. Zespół, choć to być może za duże słowo, bowiem tak naprawdę warszawski projekt muzyczny składa się z dwóch muzyków gitarzysty rytmicznego, twórcy całego materiału tekstowo-muzycznego Wojciecha Kubickiego oraz gitarzysty Michała Kochańskiego. Mimo kilku nieskutecznych prób pozyskania do zespołu perkusisty i gitarzysty basowego panowie pozostali jednak przy składzie dwuosobowym. Jednak jeśli chodzi o koncerty lub nagrywanie materiału w studio, korzystają z muzyków sesyjnych. Tak tez było w przypadku ich debiutanckiego albumu „Wykute w Deszczu”. Album zawiera jedenaście kompozycji o zróżnicowanych walorach stylistycznych, muzycznych i tekstowych. Wojciech Kubicki, który także wcielił się w rolę wokalisty, znając swoje możliwości wokalne, oszczędnie operuje głosem, nie siląc się na wokalna ekstrawagancję, co wydaje się przy tego rodzaju muzyce i tekstach jest zupełnie nie potrzebne. Niski głos wokalisty idealnie pasuje do tworzonego od pierwszych dźwięków na płycie nastroju i pewnego rodzaju intymności. Jeśli chodzi o warstwę tekstową, to autor duży nacisk położył na stosunki damsko-męskie, w których częściej na niejako straconej pozycji lokował mężczyznę. Wojciech Kubicki opisuje niespełnioną miłość („Niepewny” „Gorzko Słodki”), miłość także nieszczęśliwą („Nie Będę Płakał”, „POM”), czy wiarę w odrodzenie uczucia w utworze „Nie Zakopuj”, do którego stworzono także dość kontrowersyjny teledysk. Ale nie tylko o miłości pisze Wojtek Kubicki. W kompozycjach „Facebóg” i „Manufaktura” autor przestrzega przed nadmiernym wpływem na nasze zachowanie mediów społecznościowych. Z kolei „Erotoman” to farsa na zbyt wybujałe pożądanie. Płyta kończy bardzo osobisty utwór „Ojcze”, który można traktować jak modlitwę. W sferze muzycznej też jest różnorodnie. Oprócz piosenek utrzymanych w stylu pop („Nie Zakopuj” słusznie wybrano na promującego płytę singla, „Facebóg” czy „Erotoman” ), możemy posłuchać także kompozycje bardziej rozbudowane na przykład otwierający album „Listopadowy Dzień”, który z sekundy na sekundę nabiera rozmachu i cięższego brzmienia (ciekawe gitarowe solo Michała Kochańskiego na koniec utworu). Nie zabrakło także zgrabnie zagranej ballady „POM” i także smutnej w swoim odcieniu, niemalże modlitwy „Ojcze”. Typowo rockowe, zahaczające o nawet o hard rockowe brzmienie to kompozycje „Stygmaty” i „Manufaktura” zdradzające szersze fascynacje muzyczne twórców płyty „Wykute w Deszczu”. Różnorodna stylistycznie premierowa płyta Rainy Day powinna zadowolić słuchaczy, którzy preferują pop rockowe i nieco mocniejsze utwory, w których także niebagatelną rolę odgrywają proste, ale niebanalne teksty. Uważam, że warto sięgnąć po płytę Rainy Day, która jak na razie dostępna jest tylko w Sieci, czyli cyfrowej dystrybucji.
Karol Guber
Subskrybuj to źródło RSS