Antena Krzyku prezentuje: LOVEWORMS (Gdańsk)

Świeży, post-punkowy lot z Gdańska zafascynowany brexitowymi, wyspiarskimi dźwiękami z Wielkiej Brytanii i Australii. Powstali w lutym 2024 a już mają nagrany debiutancki album i są gotowi na to, żeby odpalić rakietę z napisem sława. Pomoże im w tym współpraca z legendarną Anteną Krzyku. Debiutancka płyta wyjdzie ich nakładem na początku 2025 roku. Inspirują ich Dry Cleaning, Amyl & the Sniffers, Protomatyr. W składzie młodość i energia oraz doświadczenie i charyzma. Zagrali już krótką traskę po PL. Debiut na Fląder Feście został przez niektórych okrzyknięty odkryciem festiwalu. Jak do tej pory zespół urodzony pod szczęśliwą gwiazdą!
Loveworms to największe objawienie czerwcowego Flądra. Mamy w końcu rasową kapelę grającą crank wave. Jeśli bliskie są Ci takie zespoły jak Amyl and The Sniffers czy Dry Cleaning to koniecznie musisz ich sprawdzić. Oto zjawiskowa Kasia na wokalu, starzy wyjadacze sceny 3M - Miłosz, Adam i Mateusz. (Trip like I do)
Trójmiejskie Loveworms, którego koncert opisywałem nie dalej, niż kilka dni temu, kuje żelazo, póki gorące i wypuszcza w świat swój pierwszy singiel. Najeżony gitarowym przesterem, zaangażowany wokalnie i ze świetnym, pędzącym do przodu drive'em sekcji rytmicznej „Falling for it”. I tak w sumie zliczając wszystko powyższe, a dodając do tego jeszcze poutykane tu i ówdzie dźwiękowe okruchy mogące kojarzyć się z The Cure, otrzymujemy naprawdę konkretny gitarowy przebój. Trzymam kciuki za grupę i czekam na płytę. Wyczuwam hit! (HAŁASY I MELODIE)
źródło: Antena Krzyku
Loveworms to największe objawienie czerwcowego Flądra. Mamy w końcu rasową kapelę grającą crank wave. Jeśli bliskie są Ci takie zespoły jak Amyl and The Sniffers czy Dry Cleaning to koniecznie musisz ich sprawdzić. Oto zjawiskowa Kasia na wokalu, starzy wyjadacze sceny 3M - Miłosz, Adam i Mateusz. (Trip like I do)
Trójmiejskie Loveworms, którego koncert opisywałem nie dalej, niż kilka dni temu, kuje żelazo, póki gorące i wypuszcza w świat swój pierwszy singiel. Najeżony gitarowym przesterem, zaangażowany wokalnie i ze świetnym, pędzącym do przodu drive'em sekcji rytmicznej „Falling for it”. I tak w sumie zliczając wszystko powyższe, a dodając do tego jeszcze poutykane tu i ówdzie dźwiękowe okruchy mogące kojarzyć się z The Cure, otrzymujemy naprawdę konkretny gitarowy przebój. Trzymam kciuki za grupę i czekam na płytę. Wyczuwam hit! (HAŁASY I MELODIE)
źródło: Antena Krzyku