Menu

Kasabian 'The Achemist’s Euphoria'

Pierwszym dźwiękiem na nowym albumie Kasabian jest dźwięk morza uderzającego o brzeg, fale delikatnie dotykające plaży. Może pojawić się natychmiastowa pokusa, by odebrać go jako swego rodzaju dźwiękową metaforę minionych pięciu lat, które minęły od wydania przez grupę z Leicester ostatniego albumu.

W tym czasie opuścił zespół jego wokalista Tom Meighan. Doprowadziło to do spekulacji na temat przyszłości zespołu, zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz. Jednak morze Kasabian nie jest wzburzone... Ten moment otwarcia jest kuszącym dźwiękiem ilustrującym możliwości, jakie rozciągają się na horyzoncie.
To prawda, Sergio Pizzorno, Chris Edwards, Ian Matthews i Tim Carter uznali, że fala jest ciężka z powodów, na które czasami nie mają wpływu, ale jak sugeruje tytuł ich siódmego albumu, ich doświadczenia nie osłabiły ich kreatywności ani nie zmniejszyły ich wizji. Zamiast tego przynoszą nam „The Alchemist’s Euphoria”, najbardziej ambitną płytę Kasabian, na której jej twórcy przesuwają granice swoich ambicji artystycznych.

„Wróciłem do dnia, zaraz po tym, jak wszystko się zaczęło”, wspomina moment, w którym postanowił nie rezygnować ze swojego zespołu Pizzorno. „Poszedłem zobaczyć się z moją siostrą, która mieszka nad morzem. Po prostu siedziałem tam, patrząc. Patrzyłem na morze, tę ogromną przestrzeń i wyobrażałem sobie nas w tej małej łódce, o którą rozbijają się ogromne pierdolone fale. To wsiadasz do łodzi? Czy zaryzykujesz wszystko, aby zobaczyć, co możesz odkryć? A może siedzisz na brzegu i mówisz: „Nie, boję się. Po prostu usiądę tutaj i zniknę”. Gdy cały zespół zgodził się, że ucieczka nie jest możliwa – „To jeszcze nie koniec, wszyscy wiedzieliśmy, że w tej historii jest coś więcej!” – deklaruje Pizzorno – wszyscy szybko zdali sobie sprawę, że aby Kasabian kontynuował działalność, autor tekstów, gitarzysta i producent, będzie musiał dodać do jego CV rolę frontmana.
„Rozmawialiśmy o znalezieniu nowego piosenkarza, ale zawsze wracaliśmy do konkluzji, że nikt nie zna lepiej piosenek ani nie potrafi ich śpiewać tak, jak osoba, która napisała każde słowo”, wyjaśnia Pizzorno. „Mogę połączyć się z tymi piosenkami lepiej niż ktokolwiek, one płyną we mnie. Więc mogłem zostać frontmanem. Musiałem tylko ułożyć ten problem w swojej głowie. Mówię sobie: „nie jestem tego pewien, byłem szczęśliwy tam, gdzie byłem”, ale jeśli nie spróbowałbym tego zrobić, spędziłbym resztę swojego życia myśląc nad tym, co by było gdyby…Więc po prostu przeanalizowałem i zacząłem sam pytać siebie dlaczego inni to robią? Obejrzałem kilka starych kaset VHS i mówię: „Kurwa, co robi Iggy?”.

Zmiana głównego wokalisty (Pizzorno śpiewał na wszystkich poprzednich płytach zespołu) oznacza, że „The Alchemist Euphoria” od początku brzmi inaczej niż poprzednie płyty. Jednak brak ciągłości jest w rzeczywistości jedną z trwałych mocnych stron tego zespołu. Zawsze chętni do wypróbowania nowego podejścia i stylu, od albumu do albumu, Kasabian zderzyli się z największą zmianą od czasu powstania grupy w 1997 roku. Potraktowali to jako okazję.
„Jeśli śledzisz naszą karierę, widzisz, że każdy album jest bardziej szalony w porównaniu z poprzednim”, uśmiecha się Pizzorno. „Niektórzy z pewnością powiedzą, że ten nowy nie brzmi jak Kasabian. Cóż, ostatni album i poprzedni też nie! Ale wszystkie są napisane przeze mnie, więc tak naprawdę nic się nie zmieniło. Jeśli chodzi o wizję, oprawę graficzną i estetykę tego albumu, podąża on tą samą trajektorią, którą zawsze podążał. Oczywiście zmienił się duży element, ale jeśli chodzi o to, czym jest Kasabian, zawsze tak było.”
Nic dziwnego, że dla zespołu, który zdecydował się wsiąść do łodzi i zbadać przyszłość, trajektoria, którą podąża Kasabian w „The Alchemist Euphoria” jest odważna i śmiała.Kierując się serią narzuconych sobie zasad (żadnych zablokowanych piosenek, ściśle określonych długości utworów, żadnych tekstów o zespole i luźnej narracji śledzącej podróż postaci alchemika w sercu płyty) album pozostaje we współczesnej popowej stylistyce, ale jednocześnie dostarcza świeżego, emocjonalnie dźwięcznego spojrzenia nie tylko na to, czym jest Kasabian, ale także na to, czym może być zespół XXI wieku. Dzięki tytułowi, który nieodłącznie celebruje radość tworzenia, album odpowiednio emanuje niepohamowaną, ale skupioną energią twórczą.

„Od samego początku miałem coś z alchemika”, wyjaśnia swoje inspiracje Pizzorno. „Symbole i mistyczna część alchemii zawsze mnie fascynowały. Potem pomyślałem, będąc w studiu: jesteś alchemikiem, łączysz ze sobą małe fragmenty syntezatorów lub pętli gitarowych. Wtedy przyciągnęło mnie pojęcie euforii. Dla nas euforyczna strona Kasabian jest w nim najbardziej ekscytująca. Dlaczego jesteśmy świetni na żywo? Czuję, że czymś, co oddziela nas od wielu innych zespołów, jest nasza euforia, łączenie ludzi, by razem świętować i być częścią czegoś. Więc połączyłem te dwa słowa i to sprawiło, że zrodziła się piosenka. Grasz riff, piszesz tekst, a w głowie nagle pojawia się jakaś niesamowita rzecz. Potem zaczyna się ciężka praca, ale ten moment inspiracji jest absolutnym uzależnieniem. Każdy, kto cokolwiek tworzy, będzie o tym wiedział! Tak więc „The Alchemist Euphoria” jest tym punktem wyjścia. To zainspirowało nas, by naprawdę dążyć do stworzenia czegoś pięknego”.Utwory na „The Alchemist Euphoria” są nasycone zarówno zawiłością, jak i wspólnotą, które przywołuje przewodnia koncepcja. Album jest epicki, ale i osobisty, pełen intymnych emocji, które są powszechne. Otwierający utwór przypomina nam, że wszyscy codziennie praktykujemy alchemię, nieustannie tworząc zamieniając otaczający nas świat w złoto.
„Wydawało mi się, że to musi być swego rodzaju osobista podróż, w pewnym sensie podróż bohatera” – sugeruje Pizzorno. „Czuję, że każdy ma ten wewnętrzny głos, każdy pomaga przeżyć każdy dzień, łącząc 50 000 osobowości, które masz w sobie. Chciałem to uczcić”. A co za uroczystość…
Płynne przepływy drugiego utworu i singla, „Scriptvre”, wymuszają wręcz przeprogramowanie postrzegania siebie, zamiast naciskania na zadowalanie się tym samym. „Rocket Fuel” zamienia hańbę i lekceważenie w fundament do euforycznego headbangingu, podczas gdy „Strictly Old School” rozkoszuje się siłą i ciepłem prawdziwej przyjaźni, której towarzyszą triumfalne, psychodeliczne syntezatory, których mogą pozazdrościć Kendrick Lamar czy Push T. „Uwielbiam dźwięki ich płyt” – potwierdza Pizzorno. „Ciekawe jest jednak to, że jeśli posłuchasz naszego pierwszego albumu, usłyszysz też te psychodeliczne, nowoczesne syntezatory. Sposób, w jaki teraz połączyli swoje płyty, jest taki, jak robię płyty od 20 lat”.
Hałaśliwy „Alygatyr” zapewnia niezły wybuch, podczas gdy „The Alchemist Euphoria” spokojnie sięga gwiazd z zestawem inspirowanych kosmosem utworów. „The Wall”, „TUVE” i „Star Gazer”, kąpią się w świetle gwiazd możliwości, dzieląc się uczuciem nadziei wielkości galaktyki.
„Zawsze chciałem zrobić coś z myślą o oglądaniu świata z kosmosu. Jak to zmienia osobowość astronautów, ponieważ widzą tę jasnoniebieską kropkę, czy cokolwiek, ale czułem, że wcześniej nie mogłem tam pojechać”, Pizzorno wyjaśnia, jak przestrzeń stała się ważną częścią albumu. „Ale kurwa, właśnie to nam się przydarzyło. Wszyscy mieliśmy doświadczenie oglądania naszego zespołu z takiego kąta lub miejsca, o jakim nigdy nie myśleliśmy, że kiedykolwiek zobaczymy. Pomyślałem więc, że to interesujące mieć tę perspektywę jako część tej płyty”.
Emocjonalne i błogie, popwe „Chemicals” prowadzi do kończącego album „Letting Go” z kojącym „prawie dziecinnym” haczykiem. Zanim jednak podróż się zakończy, powrócimy na brzeg, gdzie wszystko się zaczęło. Tym razem jednak naszych podróżnych wita dźwięk pluskających fal. Zainspirowani podróżą, Kasabian powrócili bogatsi artystycznie i silniejsi. „To zdecydowanie muzyka, która sprawia, że poczujesz, że wszystko jest możliwe”, podsumowuje „The Alchemist’s Euphoria” Pizzorno. „I to jest naprawdę ekscytujące, ponieważ, jak zawsze, ten zespół może teraz iść absolutnie wszędzie. Myślę, że ta płyta to dopiero początek czegoś zupełnie nowego i interesującego.”
Jak pokazuje „The Alchemist’s Euphoria”, podróż Kasabian… ich historia tak naprawdę dopiero nabiera tempa.

źródło: Sony Music
Czytaj dalej...

INTERPOL - THE OTHER SIDE OF MAKE-BELIEVE

Album "The Other Side of Make-Believe" (CD, LP, LP Limited Edition Red Vinyl) otwiera nowe rejony, równolegle do zgłębiania mrocznych aspektów współczesnego życia, nowe piosenki Interpol są przepojone pasterską tęsknotą i nowo odnalezionym wdziękiem. Serpentynowe gitarowe aranżacje Daniela Kesslera wznoszą się ku niebu, Samuel Fogarino wybija na perkusji z precyzją dziwne podziały, a dźwięczny głos Paula Banksa emanuje wrażliwością, która prawdopodobnie zaskoczy większość długoletnich fanów zespołu. W końcu, jak mówi Banks, "zawsze jest siódmy raz na pierwsze wrażenie".

Prace nad „The Other Side of Make-Believe” rozpoczęły się zdalnie w 2020 roku. Na początku 2021 roku Interpol zebrał się ponownie, aby dopracować nowy materiał w wynajętym domu w Catskills, a następnie ukończył go w tym samym roku w północnym Londynie, pracując po raz pierwszy z weteranem produkcji Floodem (Mark Ellis), a także ponownie współpracując z byłym współproducentem Alanem Moulderem.

Pisanie utworów osobno w początkowych etapach dało członkom zespołu możliwość ucieczki od własnych myśli: "Naprawdę wyciągnęliśmy z tej sytuacji całe dobro" - mówi Fogarino. Kessler zgadza się z tym stwierdzeniem: "Praca w pojedynkę była na początku surowa, ale otworzyła dla nas nowy, żywy rozdział".

Ponieważ Banks był uziemiony w Edynburgu przez prawie dziewięć miesięcy, zaszył się w fotelu przy oknie z długopisem, notatnikiem i gitarą basową. "Zazwyczaj piszemy na żywo, ale po raz pierwszy nie przekrzykiwałem perkusji" - mówi.

"Daniel i ja rozumiemy się doskonale, mogłem sobie wyobrazić, jak mój głos będzie uzupełniał wysyłane przez niego dema. Potem mogłem przyciszyć chłopaków na moim laptopie, znaleźć te kolorowe melodie i ogólnie przekazać tekst w dyskretny sposób".

"Flood powiedział mi, że wokale na demówce przywodziły na myśl Mickey'a Rourke'a w "Barfly", śpiewającego do gościa na końcu blatu stołu, i nigdy nie czuliśmy potrzeby przekształcania tej zadymionej intymności w coś dużego i głośnego, kiedy przyszło do prób i nagrań. Miałem prawdziwą frajdę z robienia czegoś zupełnie przeciwnego".

Mówiąc o grupie, której wczesny materiał opowiadał o nożownikach i uwięzionych seryjnych mordercach, można było się spodziewać, dzisiejsze podejście Interpolu będzie emocjonalnym „dołem ze smołą” - tym bardziej, że Flood i Moulder mają na koncie współpracę m.in. z Nine Inch Nails, Curve, Garym Numanem, Depeche Mode.

Jednak Banks poczuł wezwanie by pójść w odwrotnym kierunku, z peanami na cześć odporności psychicznej. "Szlachetność ludzkiego ducha polega na tym, by się odbić" - mówi. "Tak, mógłbym się skupić na tym, jak bardzo wszystko jest popieprzone, ale czuję, że teraz jest czas, kiedy bycie pełnym nadziei jest konieczne i jest to wciąż niewiarygodna emocja, która sprawia, że Interpol jest Interpolem". Kessler zgadza się: "Proces pisania tej płyty i poszukiwania czułych, rezonujących emocji przeniósł mnie z powrotem do lat nastoletnich, był transformujący, niemal euforyczny".

Tracklista:

1. Toni
2. Fables
3. Into The Night
4. Mr Credit
5. Something Changed
6. Renegade Hearts
7. Passenger
8. Greenwich
9. Gran Hotel
10. Big Shot City
11. Go Easy (Palermo)

źródło: sonicrecords.pl
Czytaj dalej...

BLACK RIVER "Civil Army"

Piotr Kay Wtulich o „Civil Army”:

"Miałem nadzieję, że czasy, których niestety się doczekaliśmy, nigdy nas bezpośrednio nie dotkną. Czasy, w których w imię chorych ambicji kogoś uważającego się za ważnego, jeden człowiek zabija drugiego. Nie sposób przejść obok tego obojętnie, bez określenia się po jednej ze stron. Gdy giną niewinni ludzie, gdy niszczy się ich wolność, dobytek całego życia zamienia się w gruz, gdy giną bliscy, gdy trzeba uciekać z własnego kraju, aby ratować życie swojej rodziny…Czasem brak słów, które mogą to wszystko wyrazić…. Jestem dumny z tego, że pomagamy i działamy solidarnie, pomimo podziałów, które silnie zarysowały się wcześniej. Tworzymy wspólnie Cywilną Armię, która wspiera drugiego człowieka w potrzebie. Obyśmy my sami nigdy nie potrzebowali od nikogo takiej pomocy..."

„Joker”: https://youtu.be/Id1gSclfOMk

Maciej Taff w kilku słowach o utworze:

"Żyjemy w pozornie ładnym świecie, możemy skupić się na tzw. samorozwoju, zarabianiu pieniędzy, gigantycznej kompulsywnej konsumpcji, możemy swobodnie oddawać się problemom: z naszą wagą, naszym wyglądem, naszą pozycją w relacji z innymi itd. - Ale to jest pieprzona iluzja, odwrócenie uwagi od tego, że tak naprawdę nie jesteś wolny, jesteś wiązany za szyję i biegasz, jak ci każą, szczekasz, łasisz się, gryziesz, w zależności od potrzeb, a uważasz, że wszystko jest ok: Wojny, niewolnictwo, uzależnienia finansowe i psychiczne – Poddajesz się, bo to tylko właściwa narracja. Nie chodzi o to, że tego nie widzisz, generalnie po prostu tego nie chcesz, iluzję łatwiej znieść... mniej boli, ale gdzieś w środku czujesz, że to wszystko jedno wielkie pierdolenie, gigantyczny przekręt i atak na naszą wolność, atak na nasze życie, czy dacie się ponieść tej prawdzie? Otworzysz oczy? "



Od początku istnienia BLACK RIVER działa w niezmienionym składzie:

Maciej Taff – voc

Piotr „Kay” Wtulich – git

Artur „Art” Kempa – git

Tomasz „Orion” Wróblewski – bass

Dariusz „Daray” Brzozowski – dr

źrodło: Mystic Production



Czytaj dalej...

The Rolling Stones „Licked Live In NYC”

- Nowy Jork, szczyt świata - powiedział Mick Jagger po żywiołowym wykonie „If You Can’t Rock Me”. - Wspaniale was tu widzieć tak wystrojonych. Myślicie, że będziecie w telewizji?

W 1964 roku The Rolling Stones przybyli do Nowego Jorku na swój pierwszy koncert. Zespół promował wówczas debiutancki album zatytułowany po prostu „The Rolling Stones”. Od tego czasu grupa wystąpiła w Nowym Jorku wielokrotnie, w co najmniej kilkunastu różnych miejscach. Nic więc dziwnego, że kiedy w 2003 roku The Rolling Stones ruszyli w trasę z okazji 40-lecia, jednym z głównych jej punktów był właśnie występ w Nowym Jorku, w osławionej hali Madison Square Garden.
Był to bez wątpienia niezapomniany wieczór, podczas którego nowojorska publiczność była świadkiem wyśmienitego występu. Wkrótce, fani na całym świecie będą mogli przekonać się, jak wyjątkowy był to show. 17 czerwca ukaże się bowiem wydawnictwo „Licked Live In NYC”. Zapis koncertu The Rolling Stones z 2003 roku dostępny będzie w formatach DVD+2CD, SD Blu-ray+2CD, a także w zestawach 2CD oraz 3LP (na czarnych winylach i w limitowanym nakładzie na białych krążkach).
Koncert, zaprezentowany oryginalnie w 2003 roku jako program specjalny HBO oraz jako część pakietu „Four Flicks”, został w całości odświeżony i zremasterowany. Ponadto materiał wzbogacono o cztery niepublikowane wcześniej utwory: „Start Me Up”, „Tumbling Dice”, „Gimme Shelter” i „Sympathy For The Devil”.

Na scenie do Micka Jaggera, Keitha Richardsa, Ronniego Wooda i Charliego Wattsa dołączyli Darryl Jones (bas, chórki), Chuck Leavell (klawisze, chórki), Bobby Keys (saksofon), Bernard Fowler (chórki), Lisa Fischer (chórki), Blondie Chaplin (chórki, gitara akustyczna, perkusja), Tim Ries (saksofon, instrumenty klawiszowe), Kent Smith (trąbka) i Michael Davis (puzon). Rozpoczynając set od „Street Fighting Man”, The Rolling Stones wykonali między innymi „Angie”, „Midnight Rambler”, „Can't You Hear Me Knocking” i „It's Only Rock ‘n’ Roll (But I Like It)”, a także „Honky Tonk Women” z gościnnym udziałem Sheryl Crow.
Edycja DVD i Blu-ray poszerzona została o bonusowy materiał z koncertu w Amsterdamie oraz z prób zespołu. Wersja Blu-ray zawiera ponadto 51-minutowy dokument „Tip Of The Tongue” przedstawiający przygotowania do innowacyjnej trasy „Live Licks” z perspektywy trzech różnych koncertów, miejsc i charakteru samych występów.

źródło: Universal Music Poland
Czytaj dalej...

Wardruna „Kvitravn – First Flight of the White Raven”

Ostatnie wydawnictwo Wardruny, „Kvitravn – First Flight of the White Raven”, właśnie ujrzało światło dzienne. Z tej okazji zespół udostępnił nagranie uwielbianego przez fanów „Helvegen”. Ten klimatyczny utwór często jest porywającym zakończeniem ich występów na żywo.


Poza formatem cyfrowym, płyta „Kvitravn – First Flight of the White Raven” jest dostępna jako dwupłytowe wydanie deluxe, w skład której wchodzi oryginalny album studyjny z 2021 roku oraz uchwycone 26 marca ubiegłego roku nagrania z ich chwalonego, przekraczającego granice wirtualnego koncertu. Nowe wydanie zawiera specjalną setlistę składającą się z nowych piosenek z „Kvitravn” oraz ulubionych kawałków fanów z ich katalogu.

„«Kvitravn – First Flight of the White Raven» to audiowizualne nagranie, które zostało wyemitowane online”, komentuje wydawnictwo Einar. „Stworzyliśmy je w czasach, gdy nie wolno było występować przed publicznością, dlatego bardzo zależało mi na tym, aby samo nagranie oddało energię występu na żywo. To, co słyszycie, to to, co wykonaliśmy w danym momencie w tamtym pomieszczeniu. Po zakończeniu nagrań niczego nie dograliśmy ani nie poprawiliśmy. Tak jak na zwykłym koncercie, starannie skomponowaliśmy setlistę, wybierając utwory ze wszystkich naszych płyt, w tym garstkę piosenek z nowej płyty, których wcześniej nie wykonywaliśmy. Tak naprawdę w dniu nagrania po raz pierwszy od ponad roku staliśmy wszyscy razem w tym samym pomieszczeniu. Wszyscy byli skoncentrowani i dobrze przygotowani, dlatego nie dało się odczuć, że minęło tyle czasu. Mam nadzieję, że się zgodzicie!”.

źródło: Sony Music Poland
Czytaj dalej...

Kiss „Off The Soundboard: Live At Donington 1996”

Donington Park to jedno z najważniejszych miejsc dla fanów gitarowego grania. Od lat właśnie tam odbywają się największe rockowe i metalowe imprezy. Nic więc dziwnego, że gościli tam również Kiss. Kultowa rockowa kapela była gwiazdą festiwalu Monsters of Rock w 1996 roku, a zapis tego show ukazał się na wydawnictwie „Off The Soundboard: Live At Donington 1996”. Od 10 czerwca w sprzedaży!

Kiss zagrali w Donington Park 17 sierpnia 1996 roku, będąc z razem Ozzym Osbourne’em headlinerem imprezy. Na żywo Paul Stanley, Gene Simmons, Ace Frehley i Peter Criss wykonali takie klasyki jak „Do You Love Me”, „Deuce” czy „God of Thunder” oraz przeboje „Detroit Rock City”, „Love Gun” i „Rock And Roll All Nite”.

„Off The Soundboard: Live At Donington 1996” dostępne będzie w wersji winylowej, kompaktowej oraz cyfrowej.

Wydawnictwo trafiło do sprzedaży dokładnie tydzień po koncercie Kiss w Polsce. Legendarna kapela wystąpiła 3 czerwca w łódzkiej Atlas Arenie w ramach trasy End Of The Road, zapowiadanej jako ostatnia w karierze muzyków.
Kiss powszechnie uznawani są za jedną z najlepszych koncertowych grup wszech czasów, a ich mająca złoty status płyta „Alive!” z 1975 roku to jedno z najważniejszych wydawnictw na żywo w historii rocka. „Off The Soundboard: Live At Donington 1996” stanowi kontynuację spektakularnego, koncertowego dorobku formacji.

Kiss od dziesięcioleci udowadniają, że są mistrzami niezapomnianych, rockandrollowych show. W trakcie blisko 50-letniej kariery, zespół, wprowadzony w 2014 roku do Rock & Roll Hall of Fame, sprzedał 100 milionów płyt na całym świecie.


źródło: Universal Music
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS